Norweski film „Utoya, 22 lipca” w reżyserii Erika Poppe wpisuje się w rozważania kolejnego, przygotowanego przez Program tematu i dotyczy źródeł przemocy – od fanatyzmu do terroryzmu.

W trakcie poprzedzającego film wykładu, prowadzonego przez edukatora filmowego i medialnego, zastanowiliśmy się nad elementarną piramidą wartości, wyznawaną przez większość osób. Spróbowaliśmy odpowiedzieć na pytanie, czy fundamentalne zasady międzyludzkich relacji można kiedykolwiek podważyć, wiedząc, że człowiek ma niepodważalne prawo do życia, wolności i bezpieczeństwa?
Kanwą fabuły filmu była tragedia, do której doszło w lipcu 2011 roku w Norwegii. Anders Brevik – norweski masowy morderca, skrajnie prawicowy terrorysta, dokonał wówczas dwóch zamachów terrorystycznych: na siedzibę premiera Norwegii, w którym zginęło 8 osób, i na uczestników obozu młodzieżówki norweskiej Partii Pracy, w którym zginęło 69 osób, a 33 zostały ranne. Brevik przyznał się do przeprowadzenia zamachów jednak utrzymywał, że nie popełnił przestępstwa. Stworzył swoistą ideologię, światopogląd, który czerpał z nacjonalizmu, populizmu, rasizmu i islamofobii. Drogą elektroniczną opublikował swój manifest, w którym postulował brutalną rozprawę z islamem i marksizmem, uznanymi przez niego za największych wrogów Europy. Stwierdził bez skruchy, że gdyby wyszedł na wolność, kontynuowałby mordowanie „zdrajców”.
Fabuła filmu ukazuje małą, spokojną, norweską wyspę, na której spotyka się młodzież. Wakacje, pole namiotowe, grill, rozmowy, żarty i wygłupy – typowy wyjazd młodych ludzi. Nieoczekiwanie w ten wakacyjny klimat wdziera się śmierć – słychać wystrzały, zaczynają ginąć ludzie, są ranni. Coraz większe przerażenie, tym bardziej że nie wiadomo, co się właściwie dzieje, a sam terrorysta jest praktycznie niewidoczny. Strzela. Ma 70 minut i zanim pojawi się policja, z zimną krwią zabije 69 osób. Młodzi po raz pierwszy widzą śmierć. Patrzą jej w oczy. Są przerażeni, uciekają przed siebie jak zaszczute zwierzęta. Giną, nie wiedząc, co się dzieje. Wyspa jest bardzo mała i nie daje schronienia przed mordercą. Ci, którzy ocaleją, nie będą już nigdy radosnymi, młodymi ludźmi.
Film zadaje pytania: co jest w człowieku, na pozór „całkiem normalnym”, bo za takiego uważano Brevika przed tragedią? W czym tkwi upiorna „atrakcyjność mordowania” – w zaspokojeniu sadystycznych pragnień? Chorej ideologii ?
Wychodząc z kina, zadajemy sobie pytanie: Jak współcześnie przeciwdziałać eskalacji przemocy i czy w ogóle jest to możliwe?

 Tekst: Lucyna Benio