Majową nocą, z piątku na sobotę, nasza kilkunastoosobowa grupa stała się częścią ponad stu tysięcy zwiedzających.
To była niezwykła noc – Noc Muzeów!
Podczas Nocy udostępniane są wystawy stałe, zmienne oraz pomieszczenia muzealne na co dzień niedostępne dla zwiedzających. Organizatorzy przygotowują specjalne atrakcje: warsztaty, prezentacje multimedialne, odczyty, pokazy walk rycerskich, oprowadzania z przewodnikiem czy koncerty.
Od godz. 18 do 2 w nocy odwiedziliśmy w sumie 6 instytucji kultury. Zakupione za symboliczną złotówkę okolicznościowe monety uprawniały do bezpłatnego wejścia do wszystkich instytucji kultury i skorzystania z bogatego programu towarzyszącemu imprezie.
Ale po kolei… Rozpoczęliśmy zwiedzanie od Muzeum Farmacji mieszczącej się przy ul. Floriańskiej. W oryginalnej dziewiętnastowiecznej aptece w stylu empire pod czujnym okiem studentek farmacji mieliśmy możliwość „wyprodukowania’ różnego typu maści, np. rozgrzewającej czy kojącej. Ciekawymi eksponatami były dla nas apteczka domowa Ignacego Łukaszewicza czy zawieszone na ścianach i pod sufitem pancerz żółwia, zasuszony krokodyl, wąż i miecz ryby-piły. Te ostatnie to elementy tradycyjnego wystroju dawnych aptek, często widoczne na starych rycinach i opisywane w literaturze (np. w „Romeo i Julii” Szekspira, w scenie, gdy Romeo przychodzi do apteki, żeby kupić truciznę). Na koniec degustowaliśmy kolorowe herbaty świata.
Kolejnym punktem zwiedzenia była Kamienica Hipolitów, gdzie pozostaliśmy chwilę dłużej w salonie, by wraz z aktorami poczuć atmosferę dni tuż po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Odszukaliśmy też ruchomy eksponat kamienicy – kota Hipolita, który tym razem wylegiwał się w muzealnej kawiarni. Opuszczając ten piękny XVII-wieczny mieszczański dom, przenieśliśmy się do lat -80. i -90. XX w., na ulicę Sienną 7 m.5, gdzie przewodniczka w niezwykle barwny sposób przybliżyła nam postać Tadeusza Kantora, twórcy teatru Cricot 2, prekursora happeningu w PRL, malarza czy scenografa. Ciekawostką jest, że zmarł nagle po skończeniu próby spektaklu „Dzisiaj są moje urodziny” 8 grudnia 1990 w Krakowie, w którym, nota bene, zagrał sam siebie, przedstawiając swoją śmierć.
„Pracownia”, „Ostatni Pokój”, „Biedny Pokoik Wyobraźni” – to nazwy, pod jakimi funkcjonuje obecnie część Cricoteki. To niewielki pokój, w którym artysta mieszkał i tworzył w latach 1987-1990. Miejsce to wygląda jak przed laty, w chwili kiedy Tadeusz Kantor opuścił je na zawsze. Zachowały się meble, pisma, rysunki, przedmioty osobiste, pamiątki z podróży. Wystrój wnętrza uchyla rąbka tajemnicy osobowości twórcy i pozwala przyjrzeć się skromnym warunkom, które dla Tadeusza Kantora były wystarczające, by tworzyć.
Czystą przyjemnością był zasłuchanie się w opowieść o Szymborskiej Michała Rusinka, sekretarza noblistki, obecnie Prezesa Fundacji Wisławy Szymborskiej. Co kryło się w szufladach poetki, których miała wiele, i które uważała jako najlepszy wynalazek, zaraz po kole? Kolekcje ironicznych pocztówek z okresu międzywojennego, kiczowate bibeloty, które uwielbiała, a otrzymywała ich całe mnóstwo, własnoręcznie wykonane z różnych wycinków z gazet kartki okolicznościowe, które wysyłała raz do roku swoim przyjaciołom i znajomym. Pan Rusinek przytoczył wiele anegdot związanych z życiem i praca pisarki. I oczywiście nagroda Nobla, zaprezentowana na tej niewielkiej wystawie, tak jak i jej krakowskie mieszkanko, które pieszczotliwie zwała „Szufladą”.
W Domu Józefa Mehoffera zwiedziliśmy z przewodnikiem stałą galerię i wystawę czasową „Franciszek Wyspiański – krakowski rzeźbiarz”. Mehoffer to twórca pięknych projektów witraży, ale również malarz, rzeźbiarz i projektant tkanin dekoracyjnych, np. firan i zasłon, zaprojektowanych m.in. dla swojej ukochanej żony.
Noc Muzeów zakończyliśmy mocnym akcentem: obejrzeniem pokazu mappingu „Wyspiański” na placu przed gmachem głównym Muzeum Narodowego, wyświetlanego na elewacji zewnętrznej budynku, zobaczeniem obrazu „Dama z gronostajem” niedawno pozyskanego przez Muzeum, oraz zwiedzeniem obfitującej w rozliczne prace, projekty i szkice wystawy poświęconej Stanisławowi Wyspiańskiemu.
Warto było! To rzeczywiście niezapomniana noc! Za rok kolejna, już XVI Noc Muzeów. Postaramy się tam być!
To już niestety ostatni w tym roku szkolnym wyjazd w ramach projektu „Spotkania z kulturą”. Ale wierzymy, że po wakacjach nastąpi jego kontynuacja. Do zobaczenia!
Tekst i fotografie: Estera Rzenno-Katerla