Rok szkolny 2024/2025 – lekcje z praktycznym akcentem, czyli jak uczniowie zdobyli doświadczenie, nie gubiąc przy tym (zbyt wielu) ręczników i sztućców

Po całym roku praktyk w hotelu, podczas których uczniowie klas drugiej i trzeciej technikum hotelarskiego z niebywałą intuicją odnajdywali się w labiryncie pięter, korytarzy, zmultiplikowanych drzwi i niekończących się łóżek, nadszedł czas na relację, podsumowanie i refleksję – niekoniecznie oczywistą.
Praktyki w roli pokojowej, czyli jak uczniowie technikum hotelarskiego zyskują nowy zawód: ninja czystości!
Pierwszemu wyzwaniu trzeba stawić czoła wczesnym rankiem. Rodzaj działań: ćwiczenia na stanowisku pokojowej. Cel: łóżka bez jednej zakładki, błysk wypolerowanych mebli i czystość, która oślepia i zachwyca. Metody i narzędzia: standardowe, choć nie takie proste w użyciu. Kabel od odkurzacza kończy się, gdy trzeba sięgnąć do najodleglejszych zakamarków lub grozi utratą równowagi, tworząc dziwne pętle. A odkurzacz wciąga wszystko, co napotkał na swej drodze: od bilonu, przez skarpety do stosów papierów. Na dodatek liczy się nie tylko efekt, ale i czas. Trzeba być sprinterem z oczami dookoła głowy.
Mistrzowie łóżkowych akrobacji
Kolejnym zadaniem jest przygotowanie łóżka. To działanie, które w praktyce bardziej przypomina wyzwanie rangi olimpijskiej. Próbujemy rozciągnąć prześcieradło na materacu, ale ono uparcie kurczy się i zwija, jakby uznało, że zbyt dużo czasu spędziło w złożonej formie, by teraz ulec naciskowi i dać się rozwinąć w pełnej okazałości. A przecież wszystko dzieje się pod czujnym okiem mentora, który powtarza, że łóżko powinno wyglądać „jak w katalogu”, czyli elegancko, równiutko, bez fałd i z perfekcyjnie podwiniętym rogiem prześcieradła. Poduszki spadają i tracą fason, a najgroźniejszym przeciwnikiem okazuje się kołdra. Liczba podrzuceń, wstrząśnięć, muśnięć i wygładzeń przechodzi w setki, a tymczasem niczego nieświadomi hotelowi goście wchodzą do apartamentów i jednym ruchem ciała burzą ten ład, piękno i porządek.
Wyjątkowy zapach pokoju
No cóż, bez detergentów się nie obejdzie. Żeby poczuć zapach czystości, najpierw trzeba poeksperymentować z chemią. Wybór jest niemały i przyprawia o kolorowy zawrót głowy. Gdy tyle reklam kusi, a umysł szaleje, mentor jest na posterunku, przypominając, że rynek oferuje mnóstwo sprytnych odświeżaczy zapachu, które nie przypominają arsenału wojskowego.
Hotelowa gastronomia – gdzie sztućce tańczą, a kelnerzy biegają
Po przygodach z pokojami pora na część, w której zapachy są przyjemniejsze, ale stres narasta – wkraczamy do hotelowej gastronomii. Uczniowie wcielają się w role kelnerów, pomocników kucharzy i specjalistów od zbierania talerzy, działając często z gracją baletnicy po trzeciej kawie o czwartej na ranem.
Na pierwszy ogień idzie nakrywanie stołów. Z pozoru proste zadanie, czyli postawienie talerzy oraz położenie sztućców i serwetek okazuje się skomplikowaną operacją, wymagającą umiejętności z dziedziny matematyki i geometrii, a także znajomości współczesnej sztuki. Każdy widelec musi być w idealnej odległości od talerza, kieliszek do wina nie ma prawa stać tam, gdzie już króluje filiżanka do kawy, a serwetkę… najlepiej ułożyć na kształt łabędzia, który nie może wyglądać jak nastroszony kogut.
Kuchnia – teren tylko dla odważnych

Chociaż uczniowie nie gotowali dań głównych, zdarzało się, że musieli pomóc przy dekorowaniu potraw. „Połóż pietruszkę na zupie” – brzmi łatwo, dopóki nie okaże się, że zupa paruje jak gejzer, a pietruszka ślizga się po powierzchni jak niewytrenowany bobsleista. Mamy też za sobą próbę udekorowania deseru listkiem mięty, który, dziwnym trafem, ląduje… na fartuchu szefa kuchni. Ale cóż, każdy artysta ma prawo do przygód i eksperymentów.
Na koniec – uśmiech i bon appétit!

Bo w gastronomii nie chodzi tylko o jedzenie. Liczą się: atmosfera, profesjonalizm i przekonanie gościa, że jest kimś wyjątkowym.. A nasi uczniowie, choć czasem zmęczeni, z rozwianą fryzurą i z talerzem w ręku, pokazali, że potrafią zadbać o klienta jak prawdziwi hotelowi mistrzowie.
Mimo że wiele z przedstawionych sytuacji wyglądało zabawnie, a czasami wręcz jak sceny z komedii, to właśnie takie praktyki uczą młodych ludzi odpowiedzialności, cierpliwości i działania w zespole. A pośród nieoczekiwanych przygód, zaplątanych kabli od odkurzacza, sztućców z własnym życiem i listków pietruszki o ambicjach uciekinierów – uczniowie zdobywali doświadczenie, które z pewnością przyda się w ich przyszłej karierze zawodowej.
Choć nie obyło się bez drobnych wpadek, wszyscy zgodnie twierdzimy, że był to rok pełen wyzwań i cennych doświadczeń. A także – nie oszukujmy się – sporych ilości kawy, herbaty i okazjonalnej porcji czekolady na wzmocnienie.
Na koniec możemy powiedzieć jedno: hotelarstwo to nie tylko zawód – to styl życia. A my jesteśmy gotowi na kolejne piętra kariery i nowe kulinarne wyzwania!
Z niecierpliwością czekamy na nowy rok szkolny i kolejne praktyki. Może tym razem… Hampton by Hilton?
Kto wie? Świat hotelarstwa stoi przed nami otworem, byle tylko to wejście nie prowadziło na zaplecze z górą naczyń!.